Bezkresne, spalone słońcem pustkowie rozciąga się w poprzek Kontynentu Południowego, który tubylcy nazywają Sundara. To ziemia zapomniana przez bogów, surowa i bezlitosna, gdzie wiatr niesie tylko piasek i wspomnienia dawnych dni. Pośród skwaru dnia i lodowatej nocy toczy się tu nieustanna walka o przetrwanie – choć większość wędrowców twierdzi, że to miejsce jest martwe, stare legendy mówią inaczej.
Na północy horyzont przecinają ponure kontury Gór Popielnych – mrocznych, skute wulkanicznym pyłem szczytów, których wierzchołki nieustannie spowija szara mgła. Stare podania mówią, że góry skrywają coś więcej niż tylko kamień i popiół, a ich wnętrza mogą kryć ślady dawno zapomnianych cywilizacji.
Dalej na północ rozciąga się zielony pas wybrzeża Królestwa Bachry – krainy żyznych ziem i morskiej bryzy, stanowiącej całkowite przeciwieństwo tej wypalonej otchłani. Wody Bachry od wieków karmią rolników i kupców, a jej porty tętnią życiem, lecz niewielu odważa się zapuszczać w głąb pustkowia, skąd jeszcze nikt nie wrócił.
Na południu martwa ziemia ustępuje falistym wzgórzom i podmokłym równinom Zielonogórza – krainy rzek, rozlewisk i niekończących się wojen. To tutaj Królestwo Zemjinu prowadzi odwieczny bój z Wolnymi Plemionami, walcząc o wpływy i kontrolę nad szlakami handlowymi. Jednak nawet zaprawieni w bojach wojownicy niechętnie zapuszczają się na pustynię – mawiają, że to ziemia, gdzie człowiek przestaje być panem swego losu.
Choć pustkowie wydaje się bezlitosne i opustoszałe, niektórzy mówią o cieniach, które poruszają się w palącym słońcu. W gorących oparach powietrza czasem można dostrzec ruch… Fatamorgana? Złudzenie zmęczonego umysłu? A może coś więcej?
Szeptane legendy mówią o karawanach, które nigdy nie wróciły, o kupcach i zwiadowcach, którzy rozpłynęli się bez śladu, choć jeszcze dzień wcześniej podążali pewnym krokiem. Niektórzy twierdzą, że pośród falujących wydm można zobaczyć zarysy sylwetek – wysokich, smukłych postaci o nieludzkich ruchach. Nie rzucają cienia. Nie zostawiają śladów. Przemierzają pustynię bez odpoczynku, jakby byli jej częścią.
Czym są te istoty? Czy to tylko opowieści lękliwych wędrowców, czy może echo starożytnych bytów, które nigdy nie opuściły pustkowia? Niektórzy badacze sugerują, że mogą to być potomkowie zapomnianej cywilizacji, która dostosowała się do surowych warunków i ukrywa się przed resztą świata. Inni snują teorie o duchach przeszłości – duszach tych, którzy zginęli na pustyni, skazani na wieczne błąkanie się wśród wydm.
Jedno jest pewne – nikt, kto je widział, nie odważył się podążyć za nimi. I nikt, kto próbował odkryć ich tajemnicę, już nie wrócił.
Choć większość uważa te ziemie za martwe, istnieją tu stworzenia, które przetrwały mimo wszystko. Małe, odporne na upał zwierzęta kryją się w cieniu skał i pod piaskiem, czekając na noc, gdy temperatura spada do bardziej znośnego poziomu. Są też nieliczne osady, których mieszkańcy nauczyli się wydobywać wodę z ukrytych źródeł i przetrwać tam, gdzie inni widzą tylko śmierć.
Koczownicze plemiona, choć nieliczne, znają pustkowia jak własną dłoń. Poruszają się między wydmami z lekkością, której nie potrafią naśladować przybysze z zewnątrz. Niechętnie dzielą się swoją wiedzą, a ci, którzy pytają zbyt wiele, często kończą swoją podróż szybciej, niż planowali.
Wiatr zawodzi nad pustynią, niosąc echo starych historii. Czy to głosy dawno zmarłych, czy po prostu szept piasku przesypywanego przez wieczne burze?
Tu nie ma litości. Jest tylko piasek, popiół i tajemnice, których nikt jeszcze nie odważył się zgłębić. Ale może pewnego dnia ktoś podejmie to wyzwanie – i wtedy świat dowie się, co naprawdę kryje się pośród wydm Martwych Pustkowi.