Mgły snują się nisko nad rzeką, mieszając się z chłodnym powietrzem późnej jesieni. Liście dawno już opadły z drzew, tworząc gnijący dywan, przesiąknięty wilgocią i zapachem rozkładu, a gałęzie sterczą nad ścieżką jak wychudzone palce umarłego, który wciąż próbuje złapać wędrowców w swe lodowate objęcia. Pierwszy śnieg osiadł na ziemi, mieszając się z błotem i śladami końskich kopyt oraz ciężkich butów strażników.
Wjazd na most blokują solidne bariery ostrokołu, ustawione w poprzek drogi. To masywne, drewniane konstrukcje o wzmocnionych, zaostrzonych końcach, które można w każdej chwili usunąć, odsuwając je na bok. Ostre pale sterczą w różnych kierunkach, sprawiając, że nawet zbrojne natarcie nie przejdzie tędy bez walki.
Po obu stronach wjazdu na most płoną lampy – ich mdłe światło oświetla zapadłe twarze wartowników, odbija się w ich oczach i połyskuje na wilgotnym drewnie mostu. Blask ognia podkreśla cienie, które drgają na murach strażnicy.
Podróżni, którzy docierają do mostu, muszą się zatrzymać. Zanim bariery zostaną odsunięte, zbrojni wychodzą z budynku strażnicy, wzdrygając się, gdy tylko chłód uderza ich w twarze po wyjściu z ciepłego wnętrza. Chwytają pewnie drzewce halabard i muszkietów, lecz kontrolę przeprowadzają niechętnie, obcesowo traktując większość podróżnych. W ich spojrzeniach nie ma czujności, a jedynie znużenie i niecierpliwość.
Zadają pytania – dokąd zmierzasz, co wieziesz, kogo spotkałeś na trakcie? Odpowiedzi wysłuchują pobieżnie, nie kryjąc irytacji wobec tych, którzy choćby na chwilę się zawahają. Każdy, kto budzi podejrzenia, może zostać zatrzymany, choć często bardziej z kaprysu niż rzeczywistej potrzeby.
Wewnątrz kominek tli się ciepłym światłem, ogrzewając wnętrze i rozświetlając surowe, drewniane ściany. Nad stołem leżą świeże raporty, przesiąknięte wilgocią. Broń stoi oparta o ścianę przy drzwiach, gotowa do użycia. Przy ścianie stoi beczka, a obok niej krzesło, na którym siedzi strażnik o surowej twarzy, ostrząc sztylet. Obok pieca stoi piętrowe łóżko, z którego korzystają strażnicy pełniący tu długie warty.
W kącie pomieszczenia znajduje się klapa prowadząca do piwnicy. W jej wnętrzu mieści się pusty składzik, używany niegdyś do przechowywania zapasów, a obecnie służący czasem jako tymczasowy areszt dla podejrzanych zatrzymanych podczas kontroli przy moście. Ciemne, wilgotne ściany noszą ślady dawnych więźniów – drobne rysy wyryte w drewnie, kilka wyblakłych plam wyschniętej krwi…
Most, solidny i wzmocniony drewnem oraz kamieniem, rozciąga się nad rzeką Fleuvanne, której wody nigdy nie są spokojne. Górska kipiel kotłuje się między głazami, pieniąc się i roztrzaskując o wystające skały, które gdzieniegdzie przebijają się przez wzburzoną taflę. Brzegi są strome i zdradliwe, pokryte mokrymi kamieniami i pniami wyrwanych przez nurt drzew.
Nieco dalej od mostu, przywiązana do brzegu łódź wiosłowa rzuca się niespokojnie na falach, szarpana przez nurt, jakby w każdej chwili mogła zerwać się z cumy i popłynąć w dół rzeki. Prowadzi do niej sznurowa drabina, zawieszona przy bocznym wyjściu ze strażnicy. Teraz, w chłodzie późnej jesieni, lśni od zamarzającej na niej wilgoci, a każdy krok po niej grozi poślizgnięciem się i upadkiem prosto w lodowatą kipiel.
Po drugiej stronie mostu, tam gdzie droga ginie w czerni lasu, ślady butów wiodące od wody urywają się nagle, jakby ktoś został stąd zaciągnięty siłą. Dalej panuje ciemność – światło lamp strażnicy nie sięga tak daleko.
Strażnicy nie rozmawiają o tym głośno. Zbyt wielu ludzi wracało stamtąd w milczeniu, z oczami utkwionymi w ziemię, a niektórzy w ogóle nie wrócili. Może to wilki. A może coś gorszego.
Każdy, kto przejeżdża przez most, zostawia za sobą coś więcej niż ślady w śniegu.
Odnośnik do pliku A3 w formacie do wydruku, planu strażnicy przy moście – znajdziesz w dzisiejszym wydaniu biuletynu: „Czwartkowe Inspiracje”.
Biuletyn wysyłamy między 18, a 19 co czwartek. Znajdziesz w nim wiele inspiracji dla swoich sesji RPG.
Zobacz przykład.